6.12.2014

Rozdział 8


Kiss me, ki-ki-kiss me.
Infect me with your love and.
Fill me with your poison.
Take me, ta-ta-take me.


          Następnego dnia przyglądała się Rayanowi, jak przyjaciel mruży oczy, wpatrując się w ścianę. Wiedziała, że chciał coś powiedzieć, ponieważ co chwile rozchylał usta i po chwili zastanowienia zamykał je z powrotem. Marszcząc brwi przebiegła ręką po swoich włosach. Spoglądając na chłopaka, mogła dostrzec jak jego szczęka zaciska się coraz bardziej, a jego oczy ciemnieją. Tego dnia Rayan wszedł do jej domku trzaskając drzwiami, nie za bardzo pamięta te wszystkie złe słowa jakie powiedział, ale doskonale widziała jak kopnął krzesło, które z hukiem przewróciło się na drewnianą posadzkę. Zszokowana otworzyła szeroko oczy, nie wierząc w to co widzi. Za każdym razem, gdy pytała co się stało, on spławiał ją mówiąc "Bez obrazy Chloe, ale to nie jest twoja pieprzona sprawa." Zdezorientowana zacisnęła z całej siły usta, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jak to jest, że kiedy ktoś mówi bez obrazy, to zawsze musi obrazić tą osobę? Ze złości wzięła do ręki butelkę z wodą i rzuciła w jego stronę, Rayan był tak zajęty dochodzeniem do siebie, że nawet nie zorientował się, kiedy butelka uderzyła w jego stronę. I to był błąd, jeden z których popełniła tamtego dnia.
          Rayan automatycznie zesztywniał, a Chloe zdając sobie sprawę co zrobiła, przełknęła głośno ślinę. Chłopak powoli odwrócił się w jej stronę, a jego głowa przechylona była na bok, podczas gdy z jego oczy błyskały błyskawice.
          -Co ci do diabła przyszło do głowy, żeby rzucać we mnie pieprzoną butelką! - wrzasnął głośno, sprawiając, że gwałtownie podskoczyła w miejscu. W tej chwili to nie był ten opiekuńczy, słodki Rayan. Przed sobą miała złego człowieka, który nie był jej przyjacielem.
          -Rayan proszę, uspokój się - powiedziała spokojnie i próbowała go wyminąć. On miał jednak inne plany. Stanął na przeciwko niej, tym samym zagradzając jej drogę ucieczki. Popatrzyła na niego z dołu, a na jej ustach pojawił się grymas, ponieważ DLACZEGO?
          -Chloe, Chloe - zanucił drwiącym głosem, kiwając palcem na boki. -Nikt nie będzie kazał mi się uspokoić, a przede wszystkim ty.
          -Rayan...-powiedziała łamliwym głosem, czując jak jej pewność siebie ucieka. -Jestem twoją przyjaciółką, chce dla ciebie najlepiej. Zrozum to - zaczęła się niespokojnie jąkać i wcale nie kontrolowała słów, wydobywających się z jej ust.
           Brunet spojrzał na niej z góry, a z jego ust wydobył się chichot. Zaszokowana zamrugała kilkakrotnie oczami, jakby miała nadzieje, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Jednak, kiedy podniosła głowę i znowu na niego spojrzała, a on uśmiechał się od ucha do ucha, zrozumiała, że to wszystko go bawi.
            Zdezorientowana oblizała dolną wargę i spojrzała mu w oczy. Jego źrenice były rozszerzone, a on automatycznie robił każdy ruch, dzięki czemu zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
            -Jesteś na haju - nawet nie spytała. Po prostu to stwierdziła. Milczenie szatyna jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że on naprawdę to wziął i wcale nie przejmował się konsekwencjami. Nie brał pod uwagi tego, że jeżeli coś mu się stanie, to tak naprawdę Chloe zostanie sama. Być może w tej chwili była samolubna, myśląc tylko o sobie, ale fakt, że Rayan wziął, doprowadziło do punktu, kiedy ona cierpi, a nie on. - Krzywdzisz mnie Rayan, nie bierz tego nigdy więcej.
            I wiecie, to naprawdę ją bolało. Kochała go jak starszego brata, a on w jednej chwili stał się naprawdę złą osobą i nawet nie przejmuje się jej uczuciami, podczas gdy ona naprawdę teraz go potrzebowała.
            -Nawet gdybym był, nic ci do tego moja malutka Chloe - powiedział drwiąco, a ona zarzuciła rękami zrezygnowana.
            Cholera, zwyczajnie ją to zabolało. Liczyła na zrozumienie, nic więcej. Nie był w stanie dać jej nawet tego? Z kim miała porozmawiać o swoich lękach i odczuciach, jak nie z najważniejszym dla niej mężczyzną? Z kim miała porozmawiać o jej uczuciach do chłopaka?  Przecież to on obiecywał, że zawsze jej pomoże, że nieważne, co się stanie, on zawsze będzie przy niej. To jego słowa, a nie jej. Przecież sama sobie tego nie wymyśliła. I najgorszy jest fakt, że ona naprawdę mu wierzyła, a teraz to wszystko zniknęło. Poczuła się oszukana. Przecież jeszcze niedawno obiecał, że nie zrobi nic, co mogłoby jej w jakiś sposób zaszkodzić.
            -Wyjdź stąd! - powiedziała zrezygnowana, gestem ręki wskazując na drzwi.  Głośno przełknęła ślinę. Poczuła łzy gromadzące się w oczach, ale zrobiła wszystko by tylko się nie rozpłakać.



          Niall był bardzo, bardzo pijany. Nie wiedział jak to się dokładnie stało, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jego kolega zrobił urodziny, a potem pamiętał tylko Zack'a, gdy co chwile wlewał mu coraz większą ilość alkoholu. Blondyn zawsze kochał stan po alkoholu. Znajdował się teraz na etapie, gdy ledwo stał prosto i śmiał się z najmniejszych rzeczy, bo dzień jest taki piękny, a świat cudowny. W tej chwili Niall zapomniał o wszystkich złych rzeczach, i on po prostu skupił się na pozytywach. Zupełnie jakby patrzył na świat przez różowe okulary. W tych wszystkich złych rzeczach, jakimś dziwnym trafem znajdował wiele pozytywów.
          Harry i Jake byli takim typem osoby, którzy rzadko pili alkohol. Oni po prostu kochali przesiadywać na skateplazie i wykonywać skomplikowane triki na deskorolce. Więc możecie się domyślić jaką minę zrobił Niall, gdy zobaczył jak Jake ledwo stoi na nogach i wdrapuję się na stół tańcząc do Wigle - Jason Derulo. Natomiast Harry uznał za zabawne wskoczenie nago do jeziora pełnego dziewcząt. Cóż, oni po prostu po raz pierwszy w życiu zaszaleli, a Niall mógł poczuć tą dumę względem swoich przyjaciół.
          Zwykle Harry nie pił alkoholu, ale po śmierci swojej mamy musiał odreagować. I Niall nie zdziwił się, gdy brunet wyszedł z basenu, sięgając po kolejne piwo, które sprawi, że chłopak zapomni o tych wszystkich problemach i skupi się na dobrej zabawie. On po prostu upijał swoje smutki w alkoholu, rozumiecie?
          A Jake to inna bajka. Blondyn doskonale pamiętał, jak dzisiaj z Zackiem prawie cały dzień namawiali go na wyjście. I za każdym razem mówił trzy magiczne słowa, a między innymi "Odpierdolcie się od mnie" i "Pierdole was debile", a gdy dowiedział się, że na imprezę przychodzi pewna dziewczyna niemal od razu pobiegł w stronę łazienki, potykając się o własne nogi. Tego dnia Jake jak nigdy spędził cztery godziny na szykowaniu, a gdy w końcu opuścił łazienkę powiedział "Czas się zabawić". Niall wybuchnął śmiechem, a Zack złapał się za brzuch i odchylił głowę do tyłu, bo Jake jak nigdy miał śmiertelnie poważną minę, a przecież to on był osobą, która kategorycznie odmawiała pójścia na imprezę. W tamtej chwili Niall i Jake przybyli sobie piątki, bo oni jako jedyni potrafią namówić go na dobrą zabawę.
          Niall wyciągnął telefon z kieszeni, widząc jak Zack idzie w stronę pokoju, trzymając za rękę jakąś rudowłosą dziewczynę. Blondyn niemal od razu rozpoznał w niej Kasey dziewczynę z trzeciej klasy, która prawdopodobnie szaleje na punkcie każdego chłopaka w szkole. Wstukał treść wiadomości, a następnie zablokował telefon.

        Pieprz ją mocno, robaczku :) x

          Blondyn chwiejnym krokiem ruszył w stronę stołu, niemal od razu potykając się o własne nogi. Opadł z całej siły na krzesło, sięgając prawą ręką w stronę piwa. Jednym szybkim ruchem otworzył puszkę, biorąc kilka większych łyków. Niall zmrużył oczy, gdy w jego głowie się zakręciło, a on miał zamglone spojrzenie. Poczuł wibracje w kieszeni, więc z trudem wyciągnął telefon z kieszeni. Wziął się za odblokowywanie telefonu, czując coraz większą złość. Do cholery, jak odblokować to gówno?! - pomyślał głośno, przeklinając pod nosem. Po jakiś pięciu minutach męczarni odblokował telefon, a potem spokojnie mógł wejść w wiadomości.

          Czasami zastanawiam się dlaczego jesteś takim idiotą, ale wtedy przypominam sobie, że jak byłeś mały zrzuciłem cię z łóżka. Prawdopodobnie wtedy, za mocno wpierdoliłeś się głową w podłogę, kwiatuszku! :) x

          Niall wybuchnął głośnym śmiechem, prawie dławiąc się własną śliną. To była prawda. Zack i on znają się od małego, ich mamy miały bardzo dobry kontakt, więc to sprawiało, że widzieli się codziennie, a oni stali się najlepszymi przyjaciółmi. Blondyn doskonale pamiętał, jak jego przyjaciel zrzucił go z piętrowego z łóżka, ponieważ uznał za zabawne, sprawdzić, spadnięcie z takiej wysokości jest bezpieczne. I możecie sobie wyobrazić minę Zacka, gdy okazało się, że Niall rozbił głowę, a wszyscy muszą jechać z nim do szpitala.



          Była strasznie smutna, patrząc w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Rayan. Ale jak zawsze musiała wymusić uśmiech, nie chcąc nikogo zasmucić. Poczuła jak jej żołądek wykonał fikołka, gdy jej wzrok zjechał niżej zatrzymując się na starej  notatce od swojego Rayana. "Chloe, nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj, szukając ciebie, a ty włóczysz się nie wiadomo gdzie. Jak wrócisz do domku, to cie zleje. Całuje Rayan. ." Znowu to samo. Krzyknęła z frustracji, gdy sięgnęła po notatkę i rzuciła ją do śmietnika, czując nieprzyjemne uczucie w klatce piersiowej. Jak to możliwe, że najważniejsze osoby jej życia, zawsze muszą ją zranić?
             Jak zwykle miała ochotę płakać. I jak zwykle czuła się opuszczona. Nie mogła zrozumieć, dlaczego odważył się po to sięgnąć. Czy on nie dba o swoje zdrowie? Czy on nie dba o siebie i swoją rodzinę?
             Dlaczego Rayan to zrobił? Ze złości wzięła szklankę do dłoni i z całej siły rzuciła w ścianę. Poczuła się lepiej, gdy szkło rozbiło się na tysiąc kawałeczków rozrzuconych po kafelkach. Dysząc usiadła na krześle i zamglonym wzrokiem spojrzała w stronę okna.
            -Hej spokojnie! - Faith podniosła ręce do góry, w geście obronnym, kiedy weszła do pokoju. Chloe spojrzała na nią, kompletnie ignorując jej słowa. Rozsiadła się jeszcze wygodniej, zaciskając usta w cienką linie. Przez jej głowę przelatywały same złe słowa, których nie odważyła powiedzieć na głos. Te przekleństwa w jej głowie, sprawiały, że czuła obrzydzenie do samej siebie.
            -Nic mi nie jest - Chloe powiedziała wymijająco.
            -To samo mówił Rayan trzy godziny temu i popatrz gdzie jesteśmy - Faith westchnęła głośno, rzucając się na łóżku, dzięki czemu brwi Chloe zmarszczyły się.
            Słowa Faith zrobiły na dziewczynie zbyt wielkie wrażenie, żeby tak po prostu mogła to zignorować. Powoli odwróciła się w jej stronę, przybierając zdecydowaną minę, podczas gdy jej oczy krzyczały z bólu i bezradności.
            -Rozmawiałaś z nim? - zdziwiła się, kiedy jej dłoń powędrowała do zimnego karku, po którym przesunęła dłonią kilkakrotnie.
            Faith kiwnęła głową, kiedy wstała i poprawiła swoje włosy - To było wcześniej, kiedy on i Niall postanowi się zabawić.
            Powiedziała powoli, dzięki czemu Chloe otworzyła szeroko oczy. Niall...nie, proszę nie. Jej serce nagle przyśpieszyło, a w gardle pojawiła się wielka gula. Miała ochotę zniszczyć wszystko, co wpadnie jej do ręki. I to zrobiła; zaczęło się od swojego odtwarzacza mp3, który wpadł jej w ręce. Zamachnęła się i z całej siły rzuciła w go w ścianę. Zaczęła wywalać z szafy swoje ciuchy, z całej siły kopnęła stół, a ból niemal od razu w nią uderzył. Faith krzyczała, żeby przestała, a ona jakby głucha na jej słowa wzięła do ręki telefon i gdy miała nim rzucić, Dziewczyna szybko zareagowała i wyrwała sprzęt z jej dłoni.
            -Chloe, uspokój się! - wrzasnęła głośno, popychając ją na łóżko. - Ogarnij się i powiedz, co się z tobą do diabła dzieje. Co sprawiło, że wpadłaś w szał? Powiesz mi?
            Pokręciła przecząco głową, zaciskając z całej siły wargi. Wyglądała w tej chwili, jak obrażona dziewczynka, która obraziła się, bo nie dostała wymarzonej zabawki. Przez sześć minut siedziała w bezruchu, a jej wzrok błąkał się od sufitu, ściany i podłogi. Faith westchnęła głośno, patrząc na nią spod przymrużonych oczu.
            -W porządku, w takim razie zbieraj się, w tej chwili - rzuciła uśmiechnięta i wstała idąc do szafy.
            -Niby gdzie? - spojrzała na nią zaszokowana, kiedy rzuciła w jej stronę wyzywające ciuchy. Chloe popatrzyła na nią, potem na ciuchy i znowu na nią, zanim w jej głowie pojawił się krzyk, który z każdą sekundą krzyczał coraz głośniej, że to nie jest dobry pomysł.
            -Jak to gdzie? Na imprezę Chloe, musisz w końcu wyluzować i zaszaleć.

CHLOE'S POVE:

             Biorąc głęboki oddech wstałam z kanapy i poszłam się przejść. Nie mogłam na niej spędzić całej imprezy. Ludzie i tak patrzyli na mnie dziwnie, a ja po prostu wywracałam oczami, ponieważ byli tacy denerwujący. Szłam przed siebie, starając się znaleźć jakiś punkt zaczepny, czułam jak powoli wpadam w depresje. Chciałam w końcu się przełamać i zacząć się dobrze bawić, ale nie potrafiłam. Nie miałam przy sobie nikogo. Faith, gdzieś zniknęła, a Rayan? Och, proszę! On teraz prawdopodobnie robi jakieś niedozwolone rzeczy, a ja po prostu nie chce brać w tym udziału. Nie chce mieć kłopotu.
             Ignorując spojrzenia tych wszystkich ludzi, weszłam do jakiegoś pomieszczenia. Przez chwile zmarszczyłam brwi, zastanawiając się jakim cudem mieli pozwolenie na dzisiejsze wyjście, gdziekolwiek, ale potem jednak porzuciłam rozmyślanie na ten temat. Prawdopodobnie wcale nie dostali tego pozwolenia. I to jednoznacznie oznacza, że złamałam jedną z zasad. Moje ciało ogarnęło dziwne uczucie, coś w rodzaju podekscytowania. 
             Chciałam zamknąć za sobą drzwi, ale ktoś szybko za nie pociągnął i wszedł do środka. To nie była jakaś przypadkowa osoba, tylko chłopak, który jednym spojrzeniem zwalał mnie z nóg. Przegryzłam wargę, czując zbyt szybkie przyśpieszone bicie mojego serca.
             Przede mną stał we własnej osobie Niall. Miał na sobie ciemne spodnie, zwisające trochę z nóg. Białą koszulkę, złoty zegarek, a jego idealnie ułożone włosy, sprawiły, że po ciele przeszły mnie ciarki. Jego spojrzenie ulokowało się w moich oczach, dzięki czemu poczułam jak miękną mi kolana. Jejku...Jest taki idealny.
             -Witam malutka - wymamrotał cicho, lustrując moje ciało swoim przenikliwym spojrzeniem, a ja zamrugałam kilkakrotnie oczami, nie mogąc uwierzyć w to co słyszę. Miałam wrażenie, że to jakiś cholerny sen, z którego zaraz się obudzę. Pewnie teraz szamotam się na łóżku, za chwile wejdzie mama i obudzi mnie,  a potem zaparzy herbatę, podczas gdy ja będę jej to wszystko opowiadać. O tak, pewnie uśmieje się jak nigdy.
             -Wszystko w porządku? - wymamrotałam cichutko, kompletnie zawstydzona i jednocześnie zauroczona jego obecnością.
             -Możesz mówić głośniej, przecież cię nie ugryzę - roześmiał się w bardzo humorzasty  sposób. Kiwając niepewnie głową, popatrzyłam na niego i zobaczyłam mały uśmiech na jego twarzy. Podszedł do mnie zmniejszając przestrzeń między nami. Moje ręce zaczęły się trząść. Powoli wysunął rękę na moje biodro i przesunął mnie do ściany, stając na przeciwko mnie. Nie mogłam drgnąć, nie mówiąc już o wydobyciu z siebie głosu.
             „Houston mamy problem” ta myśl pojawiła mi się w głowie, kiedy dotknął dłonią mojego policzka i przesunął po nim delikatnie, podczas gdy jego druga ręka masowała moje boki. Popatrzył mi prosto w oczy, muskając przy tym górne zęby jezykiem. Kurde to było...wow.
             Moje nogi zaczęły się trząść, a tętno przyśpieszyło, kiedy zaczął się pochylać. Stałam jak sparaliżowana z prawdopodobnie lekko uchylonymi ustami. Cóż, kurde. Mamy problem, nie umiem się całować. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, przycisnął swoją twarz do mojej, biorąc moją dolną wagę między jego. I choć to było dobre uczucie, zaczęłam wewnętrznie panikować. Ale wiedziałam, że muszę się opanować, jeśli chce, żeby nie przestawał mnie całować. Umieszczając ręce na jego szyi przysunęłam się do przodu, kiedy on przechylił głowę na bok, całując moje usta. Czułam fale dreszczy, atakujących moje ciało. Miałam po prostu nadzieję, że Niall tego nie poczuje. I kiedy myślałam, że całkiem dobrze mi idzie, poczułam jego ciepły język pomiędzy moimi wargami, dając mi chwilowy zawał serca. Kontynuowaliśmy całowanie, a w moim brzuchu latało stado motylków, które rozsadzały mnie od środka, umożliwiając oddychanie.

OKEJ, CHOLERA. 
trochę zniszczyłam, ale okej,
to jest prezent dla was, ode mnie, specjalnie z okazji mikołajek.
mam nadzieję, że umiliłam wam choć trochę ten dzień.
mam nadzieję, że każdy kto przeczyta rozdział, skomentuje go, ponieważ
to dla mnie naprawdę ważne.
przepraszam za błędy, ale nie jestem wstanie sprawić rozdziału.
zrobię to jutro.
do zobaczenia. ♥

18 komentarzy:

  1. Niall ją pocałował oł je super rozdział a jej furia uuu czasem mam podobnie. Chociaż nie rozwalam moich rzeczy haha. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu Jezu oczywiście że sprawiłaś mega niespodziankę i jeszcze to zakończenie awwww cudo! :D
    Teraz to dopiero będę się niecierpliwić co do następnego rozdziału, ale wiem że będzie warto ! Dziewczyno tylko ty tak potrafisz :D
    Do nn :*
    Mam nadzieję że szybko się pojawi heh

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW, końcówka rozdziału... niesamowite. Czekam na kolejny, bo chcę się dowiedzieć co dalej, jak się ta impreza zakończy. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Niall i Chloe całują się - aww !!!
    Jak Rayan mógł coś brać ?! Ja się pytam !!!
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O cholera pocałowali się, tak strasznie się ciesze jeju mega rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy12/06/2014

    Woooooooow *-* fcnfdbhfggddg *-* mam nadzieję że to nie jest jej sen *-* ... piszesz genialnie!! *-* naprawdę to jest świetne!! :3 :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Yoooooo! końcówka świetna! tylko że Niall był pijany i trochę mnie martwi że on nawet może tego nie pamiętać później. ano i rozwala mnie sposób w jaki Zack i Niall do siebie piszą hahah 'kwiatuszku' 'robaczku' noo okej :D
    rozdzial super! jestem ciekawa co dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oo jak slodko, szkoda tylko ze Niall jest pijany i juz jutro nie bedzie nic pamietac.
    Rozdzial swietny :)
    Pozdrawiam i czekam na nn :* Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy12/07/2014

    Ale się cieszę, że jest nowy rozdział <3. Ale Chloe mnie denerwuje. Jest strasznie dziecinna i zaborcza względem Rayana. Gdybyś nie napisała ile ma lat dałabym jej max. 16 naprawdę. Czasami zachowuje się jak dziecko :/.
    Cieszę się, że się pocałowali ale jak mogła nie poczuć że Niall jest nawalony? Przecież to czuć. Pewnie on o tym zapomni czy coś, a Chloe będzie przykro....

    www.xyz-fanfiction.blogspot.com dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy12/11/2014

    Świetny rozdział! Czekam na następny ❤ Jola :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy12/14/2014

    awwww.! :3 to jest swieeetne <3

    OdpowiedzUsuń
  12. O ja pierdole! Zajebisty! Rayan mnie ostro zdenerwował, już go nie lubię. A Niall i Chloe? Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy12/20/2014

    o jejku !!! chce nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super.
    Zostałaś nominowana na moim blogu do LBA http://love-is-beatiful-gift.blogspot.com/2015/01/liebster-blogger-award.html. Gratuluje<3!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejciak mogła byś poczytać mojego bloga plissss chciała bym mieć więcej obserwujących to mój blog:
    http://mystoryismychoice.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  16. Sorki za spam ale czy mogła byś poczytać mojego bloga ?
    http://mystoryismychoice.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy1/26/2015

    O Jezu! Świetny rozdzial! Mam nadzieje, ze niedlugo wstawisz kolejny. Minęlo juz 1,5 miesiąca! Nie każ mi dłuzej czekac :p

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic