Hey whats that noise, pumpin up the sterio.
Can't stop jumpin around, I got to get it up.
Dance move my feets to the b-b-beat.
Until my speakers blow, I'm King of the radio.
Czasy obecne.
Lokalizacja nieznana
Wpatrywała się tępo w migające widoki za oknem, przeczesując palcami swoje brązowe włosy, które lekko się kręciły. Miała na sobie idealnie dopasowane szare spodnie ze złotymi kieszeniami i do tego czarną koszulkę z nazwą jej ulubionego zespołu 5SOS. Jej twarz nie pokrywała żadna warstwa kosmetyków, a ona wyglądała...całkiem nieźle. Rayan siedział na miejscu obok niej i zacięcie rozmawiał ze swoim kolegą, który siedział po jego prawej stronie, na samym końcu autobusu. Trey miał piękne zielone oczy i nieskazitelny uśmiech. Był naprawdę przystojny, ale nie na tyle, by zrobił jakieś większe wrażenie na Chloe. Czasami, kiedy patrzył prosto na nią uśmiechała się lekko i zakłopotana odwracała wzrok. Nie mogła zrozumieć jakim cudem jej nadopiekuńczy ojciec, puścił ją na obóz i to w dodatku na całe wakacje. To było strasznie dziwne i kompletnie nie w jego stylu. Chloe bardzo dobrze pamiętała czasy, kiedy jej tato nie pozwalał jej na wyjście nocne, czyli dokładnie jeszcze tydzień temu. A teraz tak po prostu zapisuje ją na obóz i myśli, że wszystko będzie dobrze? Co miała robić przez całe dwa miesiące na obozie? W swojej głowie miała plan na całe wakacje, kiedy nagle jej rodzice postanowi to zepsuć. Chciała po prostu oglądać filmy, przeglądać strony plotkarskie i śledzić losy swoich idolów. Czyli dokładnie to, co robi większość dzieciaków w jej wieku. Miała pewne wątpliwości, co do wyjazdu. Z jednej strony chciała wyjść z ukrycia i pokazać się światu, a z drugiej całkowicie ją to przerażało. I po prostu nie mogła powstrzymać chęci powrotu do swojego domu. Od czasu do czasu zerkała w stronę drzwi i zastanawiała się, jak łatwo mogłaby się stąd wydostać. Po prostu musiała wstać z miejsca i iść do kierowcy, a następnie zawracać swoje rzeczy i biegiem popędzić do swojego bezpiecznego pokoju.
Ostatni raz spojrzała w stronę drzwi, a następnie niechętnie przeniosła wzrok w stronę swojego telefonu. Przejechała palcem po ekranie, odblokowując sprzęt. Ledwo zdążyła włączyć aplikacje ,,Twitter”, a mężczyzna w średnim wieku stanął z miejsca i przemieścił się na środek autobusu. Jego wzrok utkwił na chwile w Chloe, jakby próbował przypomnieć sobie jej imię, ale potem przeniósł go na jakiegoś chłopaka z czapką założoną do tyłu. Przełknął głośno ślinę, a następnie zabrał głos.
-Jakby ktoś nie wiedział jestem Dave Carter i będę się wami opiekował przez następne dwa miesiące. Przed dojazdem warto omówić kilka spraw, więc lepiej zamieniajcie się w słuch. Raz w tygodniu możecie starać się o pozwolenie, a wtedy jeden dzień możecie spędzić poza obozem, pod warunkiem, że każdy się zamelduje przez dwudziestą drugą. Nie chce słyszeć o żadnych walkach na jedzenie, ucieczkach, czy spożywaniu alkoholu. Nie macie prawa udawać personel obozu, kraść sieć wifi. I tak Corgan, obserwuje cie, więc radze się zachowywać! - spojrzał ostrzegawczym wzrokiem na Rayan'a, a ten podniósł ręce w geście obronnym - Chłopcy i dziewczyny mają osobne pokoje. I nie mam zamiaru co pięć minut wyganiać was z pokoju dziewczyn. Nie macie prawa tam przebywać, zrozumiano?! Och, i tak Derby! To ostrzeżenie kieruje się głównie do ciebie, jestem jak jastrząb, wszystko widzę, jasne?!
Brunetka poprawiła się w miejscu uderzając łokciem o szybę. Syknęła pod nosem i przegryzła wagę. Ponownie spojrzała na wyświetlacz, od ostatniego sprawdzenia powiadomień nic prócz godziny i stanu baterii się nie zmieniło. Twitter szalał pustką, co było dla niej strasznie dziwne. Od kiedy pamiętała setki osób przebywało na tym portalu i pisało tak szybko, że ledwo nadążała czytać. A teraz? Zupełnie nic. Chloe zmarszczyła brwi i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że bezpłatne wifi zniknęło, a ona nie mogła wznowić połączenia. Miała ochotę krzyczeć i coś mocno uderzyć, nie mogła sobie wyobrazić życia na obozie bez jakiegokolwiek dostępu do internetu. Umrze tam z nudów i niewiedzy, po prostu świetnie. Przejechała kilkakrotnie dłońmi twarz, nie miała siły by dalej walczyć. Miała wrażenie, że to miejsce wyssie z niej całą pozytywną energie. Co prawdy nie miała jej w sobie dużo, ale jednak coś tam było. Czuła w kościach, że ten dzień nie będzie dobry. Modliła się w duchu, by jednak był udany, aby nikt ani nic już go nie popsuło.
Ostatni raz spojrzała w stronę drzwi, a następnie niechętnie przeniosła wzrok w stronę swojego telefonu. Przejechała palcem po ekranie, odblokowując sprzęt. Ledwo zdążyła włączyć aplikacje ,,Twitter”, a mężczyzna w średnim wieku stanął z miejsca i przemieścił się na środek autobusu. Jego wzrok utkwił na chwile w Chloe, jakby próbował przypomnieć sobie jej imię, ale potem przeniósł go na jakiegoś chłopaka z czapką założoną do tyłu. Przełknął głośno ślinę, a następnie zabrał głos.
-Jakby ktoś nie wiedział jestem Dave Carter i będę się wami opiekował przez następne dwa miesiące. Przed dojazdem warto omówić kilka spraw, więc lepiej zamieniajcie się w słuch. Raz w tygodniu możecie starać się o pozwolenie, a wtedy jeden dzień możecie spędzić poza obozem, pod warunkiem, że każdy się zamelduje przez dwudziestą drugą. Nie chce słyszeć o żadnych walkach na jedzenie, ucieczkach, czy spożywaniu alkoholu. Nie macie prawa udawać personel obozu, kraść sieć wifi. I tak Corgan, obserwuje cie, więc radze się zachowywać! - spojrzał ostrzegawczym wzrokiem na Rayan'a, a ten podniósł ręce w geście obronnym - Chłopcy i dziewczyny mają osobne pokoje. I nie mam zamiaru co pięć minut wyganiać was z pokoju dziewczyn. Nie macie prawa tam przebywać, zrozumiano?! Och, i tak Derby! To ostrzeżenie kieruje się głównie do ciebie, jestem jak jastrząb, wszystko widzę, jasne?!
Brunetka poprawiła się w miejscu uderzając łokciem o szybę. Syknęła pod nosem i przegryzła wagę. Ponownie spojrzała na wyświetlacz, od ostatniego sprawdzenia powiadomień nic prócz godziny i stanu baterii się nie zmieniło. Twitter szalał pustką, co było dla niej strasznie dziwne. Od kiedy pamiętała setki osób przebywało na tym portalu i pisało tak szybko, że ledwo nadążała czytać. A teraz? Zupełnie nic. Chloe zmarszczyła brwi i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że bezpłatne wifi zniknęło, a ona nie mogła wznowić połączenia. Miała ochotę krzyczeć i coś mocno uderzyć, nie mogła sobie wyobrazić życia na obozie bez jakiegokolwiek dostępu do internetu. Umrze tam z nudów i niewiedzy, po prostu świetnie. Przejechała kilkakrotnie dłońmi twarz, nie miała siły by dalej walczyć. Miała wrażenie, że to miejsce wyssie z niej całą pozytywną energie. Co prawdy nie miała jej w sobie dużo, ale jednak coś tam było. Czuła w kościach, że ten dzień nie będzie dobry. Modliła się w duchu, by jednak był udany, aby nikt ani nic już go nie popsuło.
NIENAWIDZĘ moich rodziców.
Przesunęła palcem po ekranie i odrzuciła połączenie od swojej mamy. Podniosła głowę z nad telefonu i wzięła głęboki oddech, kiedy wjechali w jakiś teren. Nie musiała nawet zastanawiać się, czy to tu, bo odgłosy innych dzieciaków zrobiły to za nią. Autobus się zatrzymał, a wszyscy wstali z miejsca, biorąc swoje rzeczy. Chloe zacisnęła usta w cienką linie, stawiając pierwsze kroki na trawie. Wyciągnęła swój bagaż i oblizała usta. Przez chwile oszołomiona i bezradna obserwowała innych. Każdy biegał w innym kierunku, krzyczał i witał się z innymi. Tylko nie ona. W końcu jednak ujrzała Rayan'a, który kierował się w jej stronę, na co uśmiech od razu zawitał na jej twarzy.
-Teraz wszyscy mają być cicho, zrozumiano?! Na tablicy ogłoszeń jest napisane, jaki macie numer domku i do kogo zostaliście przydzieleni. Macie równo godzinę na rozpakowanie i oswojenie się. Punkt siedemnasta wszyscy spotykamy się dokładnie w tym miejscu. Czas start! - wrzasnął głośno ich obozowicz Dave, a wszyscy jak na zawołanie pobiegli w jednym kierunku. Wzdychając ciężko podniosła z ziemi walizkę i smętnym krokiem udała się razem z Rayan'em w stronę tablicy ogłoszeń.
-Czy my naprawdę jesteśmy na obozie? Myślałam, że w takich miejscach dorośli dbają o młodszych i odnoszą się do nich z szacunkiem - powiedziała, gdy zauważyła jak bardzo Dave podnosił ton głosu bez powodu. Jej zdaniem to nie było zbyt miłe i nie nadawał się do tego miejsca. Cóż, a może po prostu Chloe nie ma racji? Przecież nigdy nie była na obozie. Ale z drugiej strony oglądała dużo filmów i to nie wyglądało jak teraz.
-Witamy w "Attitudes for fun", Chloe. Nasze motto brzmi: ,,Szacunek? Jaki szacunek?”- powiedział Rayan sztucznym dźwiękiem jego głosu, gdy ciągnął za sobą walizkę na kółkach. Spoglądając na niego zrozumiała, że on wcale nie żartuje. I to wszystko dzieje się naprawdę, a jej jest coraz bardziej duszno, bo to miejsce ma na nią straszny wpływ. Nie podoba jej się tutaj i jak na razie nie zapowiada się, żeby w jakimś bliższym czasie polubiła to miejsce.
Właśnie się zastanawiałam nad plusami tego miejsca, a ty mi to mówisz? Cóż, tak bardzo ci dziękuję Rayan!
Marszcząc niezgrabnie brwi przesunęła leniwym wzrokiem po liście, szukając swojego nazwiska. Razem z jakąś dziewczyną o imieniu Kasey i Faith została przydzielona do domku 145. Starła niewidzialny kusz z ramion i ruszyła w stronę domków, położonych niedaleko lasku. 142, 143, 144...I bingo, 145! Chloe miała ochotę wydać z siebie okrzyk radości, ale ostatkami siły powstrzymała się. Ostrożnie weszła na drewniany ganek, wciągając za sobą ciężką walizkę. Otworzyła drzwi i odetchnęła z ulgą, gdy zorientowała się, że domek na razie był pusty. To znaczy, że może wybrać najlepszą część i nikt jej tego nie zabroni. Wybrała łóżko po prawej stronie od drzwi, bo wydawało się jakieś większe i wygodniejsze od pozostałych. Rzuciła się na nie, ciężko oddychając, z pustym wzrokiem utkwionym w białym suficie. Czuła zmęczenie, ale nie mogła zasnąć. Leżała na plecach bezmyślnie wpatrując się w sufit. Odpoczywała zastanawiając się nad wszystkim i szczerze? To było okropne. Jego osoba pochłaniała całe jej myśli, próbowała w każdej sekundzie wspomnień z nim przypomnieć sobie te jego błękitne tęczówki, uśmiech. Nie mogła znieść myśli, że jej mama wysłała ją tutaj na obóz i bądźmy szczerzy. Teraz nie obchodziło ją to, że obóz okazuje się kompletną porażką, po prostu przeraża ją fakt, że przez dwa miesiące nie będzie mogła na niego spojrzeć. Przyzwyczaiła się widzieć jego uśmiechniętą twarz każdego ranka, a teraz to zostaje jej odebrane. Ona jest tutaj, a on w Mullingar. I to dobijało ją coraz bardziej.
Nie wytrzymam tutaj, więcej niż kilka sekund.
Wstając ze swojego miejsca zrozumiała, że nie wie co ma ze sobą zrobić. Nie opłacało się rozpakowywać rzeczy, ponieważ bądźmy szczerzy - te szafki nie pomieszczą nawet połowy jej rzeczy, więc Chloe zwyczajnie nie widziała w tym sensu. Wzięła kilka głębszych wdechów na odwagę, nie powinna się bać. Z lekkim strachem otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz, a ból niemal od razu ścisnął jej żołądek. Nikogo tutaj nie znała, oprócz Rayan'a i jego kolegi. Ta myśl dobijała ją coraz bardziej. Starała się opanować wszystkie poszarpane nerwy, ale na marne. Usiadła na pomoście i ze spokojem zaczęła przyglądać się tafli wody, czując jak jej mięśnie rozluźniają się.
~*~
-Nazywam się Chad i moim hobby jest jazda na desce - chłopak o lśniących brązowych oczach i czarnych włosach uśmiechnął się, a niektóre dziewczyny zapiszczały w miejscu. Rozejrzał się dookoła szukając osoby do której mógł rzucić piłkę. Zamachnął się, a piłka wylądowała obok blondynki.
Masz dziewczynę?
-Nazywam się Kendra, moje hobby? Myślę, że jest to gotowanie - powiedziała delikatnym głosem, a Rayan pokiwał głową z podziwem. Cóż Chloe wiedziała, że on dalej jest głodny. Ma na myśli, że Rayan zawsze jest głodny. To cały on. Kendra spojrzała na Chloe, a ona poczuła się strasznie spięta, bo wiedziała, że rzuci w jej stronę piłkę. I jak widać nie pomyliła się.
-Dobrze, więc jestem Chloe i moim hobby jest fotografia - uśmiechnęła się nieśmiało, rozglądając się dookoła. Na przeciwko niej siedział chłopak. Naprawdę przystojny, a brunetka nie mogła powstrzymać się przed chęcią rzucenia mu piłki.
-Jestem Jake, moim hobby jest realizacja - powiedział to z takim błyskiem w oczach, że brunetka poczuła lekki niepokój, ale minął tak szybko, jak się pojawił.
-Czy wszyscy zjawili się na miejsce? - Dave wszedł do środka, skanując oczami ich twarze. Chloe zmarszczyła brwi, przełykając głośno ślinę. Nie przepadała za nim i nie zamierzała tego ukrywać. Ale z drugiej strony nie chciała go urazić i bała się go, dlatego wolała mieć usta zamknięte na zamek.
-Niezupełnie, w liście mam dwadzieścia osób, a jest osiemnaście. Jeśli to nie jest błąd, to dwójka osób postanowiła zrobić sobie wycieczkę - pani Barnes pokręciła głową, tupiąc lekko nogą o marmurową posadzkę. Każdy spojrzał na siebie ze zdziwieniem, niektórzy nawet parsknęli śmiechem.
-To nie jest błąd - Dave powiedział stanowczym wzrokiem, nagle zatrzymując wzrok na Chloe - Pójdź proszę do domku leśniczego i spytaj, czy nie widział niczego podejrzanego. Ja natomiast pójdę nad jezioro, być może niektórzy z was nie mogli doczekać się kąpieli.
Pokiwała delikatnie głową, czując się zastraszona pod zaborczym spojrzeniem Dave. Wstała z podłogi i otrzepała swój tyłek z kurzu. Utkwiła swój wzrok na Rayan'ie, zanim wyszła z pomieszczenia. Zbiegła schodami w dół, a następnie otworzyła ciężkie, drewniane drzwi. Nuciła pod nosem piosenkę 5SOS Amnesia i kiwała głową do rytmu, kierując się w stronę domku leśniczego. Dojście tam zajęło jej niecałe pięć minut, a ona co najmniej pięć razy pomyślała o kanibalach. Być może w tej chwili czają się na nią, tak samo jak w filmie ,,Droga bez powrotu”. Albo ,,Wzgórza mają oczy”, czy wiele innych. Usłyszała trzask łamiącej się gałęzi, a jej serce nerwowo przyśpieszyło. Stanęła w miejscu, nagle nie potrafiąc się ruszyć. W końcu przełknęła głośno ślinę i rozejrzała się dookoła. Pod jednym z drzew walały się puste butelki po alkoholu. Krzyknęła głośno, gdy w oddali zobaczyła zarys jakieś sylwetki i nagle drugi napastnik z całej siły popchał ją na drzewo, zatykając jej usta dłonią. Nerwowo wciągała powietrze przez nos, powoli otwierając oczy. Serce jej przyśpieszyło, gdy tylko ujrzała jego niebieskie, hipnotyzujące oczy. W tym momencie chciała mieć nadprzyrodzone moce i móc czytać w jego myślach. Chciała wiedzieć co teraz myśli, co o niej myśli i oczywiście, czy w ogóle o niej myśli. Chciała wiedzieć skąd się tutaj wziął. I nagle wszystko uderzyło w nią ze zdwojoną siłą, gdy drugim napastnikiem okazał się Derby. To oni byli tą dwójką osób, które postanowiły sobie zrobić wycieczkę. Jej serce przyśpieszyło rytmu, a Chloe miała wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z klatki, bo to znaczy, że Niall i Harry są na tym samym obozie co ona.
-Czy wszyscy zjawili się na miejsce? - Dave wszedł do środka, skanując oczami ich twarze. Chloe zmarszczyła brwi, przełykając głośno ślinę. Nie przepadała za nim i nie zamierzała tego ukrywać. Ale z drugiej strony nie chciała go urazić i bała się go, dlatego wolała mieć usta zamknięte na zamek.
-Niezupełnie, w liście mam dwadzieścia osób, a jest osiemnaście. Jeśli to nie jest błąd, to dwójka osób postanowiła zrobić sobie wycieczkę - pani Barnes pokręciła głową, tupiąc lekko nogą o marmurową posadzkę. Każdy spojrzał na siebie ze zdziwieniem, niektórzy nawet parsknęli śmiechem.
-To nie jest błąd - Dave powiedział stanowczym wzrokiem, nagle zatrzymując wzrok na Chloe - Pójdź proszę do domku leśniczego i spytaj, czy nie widział niczego podejrzanego. Ja natomiast pójdę nad jezioro, być może niektórzy z was nie mogli doczekać się kąpieli.
Pokiwała delikatnie głową, czując się zastraszona pod zaborczym spojrzeniem Dave. Wstała z podłogi i otrzepała swój tyłek z kurzu. Utkwiła swój wzrok na Rayan'ie, zanim wyszła z pomieszczenia. Zbiegła schodami w dół, a następnie otworzyła ciężkie, drewniane drzwi. Nuciła pod nosem piosenkę 5SOS Amnesia i kiwała głową do rytmu, kierując się w stronę domku leśniczego. Dojście tam zajęło jej niecałe pięć minut, a ona co najmniej pięć razy pomyślała o kanibalach. Być może w tej chwili czają się na nią, tak samo jak w filmie ,,Droga bez powrotu”. Albo ,,Wzgórza mają oczy”, czy wiele innych. Usłyszała trzask łamiącej się gałęzi, a jej serce nerwowo przyśpieszyło. Stanęła w miejscu, nagle nie potrafiąc się ruszyć. W końcu przełknęła głośno ślinę i rozejrzała się dookoła. Pod jednym z drzew walały się puste butelki po alkoholu. Krzyknęła głośno, gdy w oddali zobaczyła zarys jakieś sylwetki i nagle drugi napastnik z całej siły popchał ją na drzewo, zatykając jej usta dłonią. Nerwowo wciągała powietrze przez nos, powoli otwierając oczy. Serce jej przyśpieszyło, gdy tylko ujrzała jego niebieskie, hipnotyzujące oczy. W tym momencie chciała mieć nadprzyrodzone moce i móc czytać w jego myślach. Chciała wiedzieć co teraz myśli, co o niej myśli i oczywiście, czy w ogóle o niej myśli. Chciała wiedzieć skąd się tutaj wziął. I nagle wszystko uderzyło w nią ze zdwojoną siłą, gdy drugim napastnikiem okazał się Derby. To oni byli tą dwójką osób, które postanowiły sobie zrobić wycieczkę. Jej serce przyśpieszyło rytmu, a Chloe miała wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z klatki, bo to znaczy, że Niall i Harry są na tym samym obozie co ona.
JEZU kocham cię mamo, a teraz pozwól mi umrzeć.
Czekaj, jak to było? Wdech, wydech wdecwydechwdecwydechwydechwedch, a przynajmniej tak robiła Chloe, gdy zorientowała się, że on naprawdę stoi na przeciwko niej i to dość blisko, a w dodatku ją dotyka. Nie bądź taka radosna, on zrobił to tylko dlatego, że bez pozwolenia wyszedł i nie chciał wpaść w kłopoty, a ty krzyczałaś jak idiotka! - krzyczała jej podświadomość. Powoli zsunął rękę z jej twarzy, uśmiechając się, a motylki w jej brzuchu robiły spustoszenie.
-Przepraszam za to - powiedział stojąc przed nią, z dłońmi wsuniętymi w kieszenie. Jego oczy błyszczały, a uśmiech był zaskakująco łagodny - Razem z przyjacielem postanowiliśmy pozwiedzać, nie chcieliśmy cie przestraszyć.
-Nic się nie stało - odpowiedziała, przypominając sobie nagle, że umie mówić. Nie chciała mieszać się w ich sprawy, ani powiedzieć coś głupiego. Co w tym momencie powiedziałaby Kate? Spytała sama siebie w myślach, wiedząc, że Kate prawdopodobnie jest najseksowniejszą dziewczyną w jej szkole i każdy chłopak za nią szalał - To moja wina, byłam za głośno.
-Nie martw się o to - mruknął, a jego oczy zamigotały. Jego pulchne różowe usta były wilgotne – prawie na tyle, by sprawić, że całkowicie straciła koncentrację. Ale na szczęście, otrząsnęła się z tego - Nie będę zbyt natarczywy, jeżeli spytam cię co tu robisz?
Chloe wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko, podczas gdy jej oczy zabłyszczały.
-Dave przysłał mnie tutaj, żebym poszukała osób, które postanowiły zrobić sobie wycieczkę. I jak widać, znalazłam je - po prostu stwierdziła, mając nadzieje, że nie zostawi ją samej. I te wszystkie złe myśli by zniknęły, bo on sprawia, że dzień jest lepszy.
-I co z tym zrobisz? - spytał chrapliwym głosem, zaskakując ją. Spojrzał na nią spod długich rzęs, przegryzając dolną wargę i tym samym sprawiając, że jej kolana zrobiły się jak z waty.
-A co powinnam? - spytała wymijająco, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Sama obecność chłopaka sprawiała, że nie mogła się skupić, a jej wzrok zablokowany był w jego oczach.
-Zostaw to dla siebie, dobra? To będzie hmm, nasza mała tajemnica - uśmiechnął się do niej, niekoniecznie tak jakby chciała żeby się uśmiechnął, ale to zrobił. Pomimo tego wiedziała, że rozmawia z nią tylko dlatego, żeby nie wpaść w kłopoty, ale to nie zmienia faktu, że to było naprawdę miłe i cholera, jego oczy naprawdę są magiczne, a Chloe nie jest wstanie na chwile odwrócić wzroku. To zakasujące, co ten chłopak z nią robił.
-Niall! - krzyknął ktoś głośno. Oboje obrócili głowy w tym samym czasie. To był Derby, stał niedaleko od nich zniecierpliwiony i gestem ręki kazał mu do siebie podbiec. Blondyn kiwnął głową, a następnie spojrzał na Chloe.
-Więc, widzimy się nad jeziorem? - spytał cofając się. Jej oczy rozszerzyły się, a ręce drżały - Miło było cię spotkać - zatrzymał się, oblizując powoli dolną wargę, co sprawiło, że przełknęła ślinę z niepokojem. Uśmiechnął się ostatni raz, zanim całkowicie odwrócił się i ruszył w stronę Derby'iego. Przybili sobie piątki, zanim pobiegli w głąb lasu.
Chloe wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko, podczas gdy jej oczy zabłyszczały.
-Dave przysłał mnie tutaj, żebym poszukała osób, które postanowiły zrobić sobie wycieczkę. I jak widać, znalazłam je - po prostu stwierdziła, mając nadzieje, że nie zostawi ją samej. I te wszystkie złe myśli by zniknęły, bo on sprawia, że dzień jest lepszy.
-I co z tym zrobisz? - spytał chrapliwym głosem, zaskakując ją. Spojrzał na nią spod długich rzęs, przegryzając dolną wargę i tym samym sprawiając, że jej kolana zrobiły się jak z waty.
-A co powinnam? - spytała wymijająco, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Sama obecność chłopaka sprawiała, że nie mogła się skupić, a jej wzrok zablokowany był w jego oczach.
-Zostaw to dla siebie, dobra? To będzie hmm, nasza mała tajemnica - uśmiechnął się do niej, niekoniecznie tak jakby chciała żeby się uśmiechnął, ale to zrobił. Pomimo tego wiedziała, że rozmawia z nią tylko dlatego, żeby nie wpaść w kłopoty, ale to nie zmienia faktu, że to było naprawdę miłe i cholera, jego oczy naprawdę są magiczne, a Chloe nie jest wstanie na chwile odwrócić wzroku. To zakasujące, co ten chłopak z nią robił.
-Niall! - krzyknął ktoś głośno. Oboje obrócili głowy w tym samym czasie. To był Derby, stał niedaleko od nich zniecierpliwiony i gestem ręki kazał mu do siebie podbiec. Blondyn kiwnął głową, a następnie spojrzał na Chloe.
-Więc, widzimy się nad jeziorem? - spytał cofając się. Jej oczy rozszerzyły się, a ręce drżały - Miło było cię spotkać - zatrzymał się, oblizując powoli dolną wargę, co sprawiło, że przełknęła ślinę z niepokojem. Uśmiechnął się ostatni raz, zanim całkowicie odwrócił się i ruszył w stronę Derby'iego. Przybili sobie piątki, zanim pobiegli w głąb lasu.
Przypomnijcie mi, żebym następnym razem nauczyła się rozmawiać z chłopakiem.
Na wstępie chciałam przeprosić za tak długi czas braku rozdziału.
Mój komputer był/jest zepsuty i nie miałam jak dodać.
Na szczęście prawdopodobnie w tym tygodniu tato powinien kupić mi zasilacz, więc jest dobrze.
Jest pierwsze spotkanie Chloe i Nialla! Jak wrażenia?
Przepraszam za błędy, ale pisałam na telefonie, więc mam nadzieje, że mnie rozumiecie.
Dodawajcie się do obserwowanych, komentujcie, polecajcie, bo to naprawdę motywuje.
Do następnego.
Świetny!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ich pierwsze spotkanie.
Czekam na next :*
a więc O MÓJ BOŻE ? To był świetny rozdział ! I fo cholery dlaczego Niall zawsze musi być Niallem i cholera on jest zawsze idealny .
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam na nn 😊
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next 😊
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! I następnym razem informuj mnie z łaski swojej @lili222e
OdpowiedzUsuńdla mnie świetny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Czekam na następny :p
OdpowiedzUsuńNie spodziewalam sie takiego spotkania. Zaskoczylas mnie niesamowicie.
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny.
Czekam na kolejny :)
Cudo <3
OdpowiedzUsuńsuper! czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWow, następny proszę! ;*
OdpowiedzUsuńswietny rozdział : )
OdpowiedzUsuńSPAM : zostałas nominowana do Libster Awards : http://company-arrangements.blogspot.com/p/liebster-award.html
Aaaa, czekałam, czekałam i się doczekałam! :3
OdpowiedzUsuńWszystkiego zapowiada się bardzo ciekawie i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały :)
najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńjak pierwsze spotkanie tych dwoje? Zaskakujące!! Myślałam, że Niall nie będzie dla niej miły,a tu proszę...no i myślałam, że Chloe została napadnięta czy coś w tym stylu, hehe...
OdpowiedzUsuńWOW, tylko na tyle mnie stać.
OdpowiedzUsuńCudo ♡ @OpssLarreh
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuń